9. Grand Prix Komeda | Eastern

Data: czwartek, 26.11.2020 - sobota, 28.11.2020, godz. Całodniowe
Miejsce:


Filmy zakwalifikowane do Konkursu Głównego Grand Prix Komeda będą dostępne na platformach MOJEeKINO, Nc+ GO, HBO GO.

 

FILM KONKURSOWY

Za bramą zamkniętego osiedla, pod okiem monitoringu, toczy się osobliwa gra. Dwie dziewczyny postanawiają zmienić te reguły i przełamać krąg przemocy i terroru, a także przeciwstawić się presji rodzin i wszechogarniającej kulturze zemsty…

 

reżyseria: Piotr Adamski
muzyka: Hubert Zemler
czas trwania: 75 minut

 

ŁUKASZ MACIEJEWSKI O FILMIE „EASTERN”:

TEN ŚWIAT JEST CHORY”

„Eastern” – niby western, ale jednak trochę nasz, swojski, wschodni. A zarazem bardzo oryginalny i nowatorski. Taki jest właśnie debiutancki film Piotra Adamskiego – prawdziwa ozdoba tegorocznej „Panoramy” Festiwalu Filmowego w Gdyni.

Adamski, ceniony artysta wizualny, już w krótkiej fabule, „Otwarcie”, pokazał, że w kinie interesują go oboczności usystematyzowanego świata. Coś, co wymyka się spod kontroli. Myślę o estetyce, ale również o emocjach.

W „Easternie” sięga po kompletnie, wydawałoby się, zgrany motyw dwóch zwaśnionych rodzin, żeby na bazie łże-gatunkowej westernowej konstrukcji pokazać kino zemsty, jakiego jeszcze u nas nie było. Ikonosfera wydaje się niemal tradycyjna. Są colty i niekwestionowany kodeks zemsty, wszystko to jednak Adamski ustawia nie na Dzikim Zachodzie, ale w hybrydalnej współczesności. Na rodzimym osiedlu, w znanych skądinąd wnętrzach, przede wszystkim zaś w oswojonym lokalnym stuporze. Bohaterowie filmu działają impulsywnie, w zatraceniu, szybciej działają niż myślą. Są pionkami w ciekawie plastycznie zakomponowanym ludzkim terrarium. Oko za oko, ząb za ząb, podłość za podłość. Aż do momentu, w którym decydującą rolę przejmują dwie dziewczyny, grane z rzadkim nerwem aktorskim przez nieomal debiutantki – Maję Pankiewicz i Paulinę Krzyżańską. Wciąż myślę  o błyszczących oczach Pankiewicz i matowym spojrzeniu Krzyżańskiej. Odkrycia nie tylko filmu, ale w ogóle w Gdyni. Obie mają w sobie pasję, siłę, rozsadzającą ekran energię. Chciałbym oglądać je więcej, częściej. Solo i w duecie.

Adamski jak gdyby przyglądał się swoim bohaterkom ze zdumieniem. Jakby mówił nam: nie, nie  rozumiem tego świata, nie jestem w stanie go rozeznać, ale chciałbym pokazać dominujące warianty zachowań. Stąd w „Easternie” rzadka w polskim kinie, w ogóle w polskiej kulturze, afirmacja „kobiet zemsty”. Dziewczyny mścicielki, samoświadome, bynajmniej nie bierne, które ratując siebie, zbawiają świat. „Ten świat jest chory” – mówił bohater „Ludzkości” Dumonta. Nie wyzdrowiał wciąż i raczej nie wyzdrowieje. W „Easternie” nikt nie polemizuje z tą tezą, ale w  starannie zakomponowanej rzeczywistości ekranowej, wymyślonej niczym plastyczny i wizualny rebus (zdjęcia Bartosza Nalazka, pracującego przede wszystkim w teatrze), chore realia, niemądre instynkty, podważone zostają jakimś prymarnym, podstawowym odruchem, dającym nadzieję na dalszy ciąg. Jeden, dwa, trzy, cztery. Od jednej twarzy do drugiej, od jednego aktu do kolejnego, eastern staje się westernem, a thriller osobliwym moralitetem.

Western? Zapyziały, martwy gatunek. W Polsce nigdy się nie przebił. Nieliczne wyjątki – jak wspaniałe „Prawo i pięść” Hoffmana i Skórzewskiego czy marny „Eukaliptus” Marcina Krzyształowicza, nie potwierdzają żadnej reguły. Westernu nie było i nie będzie. Nie ten pejzaż, inna kraina. A jednak gdybym musiał znaleźć stylistyczny ekwiwalent dla „Easternu” byłby nim niesłusznie  zupełnie zapomniany „Summer Love” z bodaj najwybitniejszą rolą filmową Katarzyny Figury. „Summer Love” wyreżyserował artysta wizualny, Piotr Uklański. „Eastern” to również pokłosie plastycznych zainteresowań Piotra Adamskiego. I w dużym stopniu to właśnie stanowi klucz do sukcesu. Zapoznaną formę gatunkową pokazać można dzisiaj jedynie przez  dekonstrukcję: bebechy, zajrzenie do flaków, nieładne wypatroszenie tego, co obłe, śliczne i milusie. John Wayne byłby w orbicie Adamskiego transseksualistą z riuszką, nie z koltem.

W przywołanym wcześniej „Otwarciu” Piotra Adamskiego, mentor progresywnej sztuki wizualnej, Zbigniew Libera, grał terminalnie chorego pacjenta, a zarazem osobliwy obiekt sztuki w postępowej galerii. W „Easternie” Adamski uśmierca gatunek po to, żeby go reanimować. Trup się ożywił. Puszcza do nas oko.

Łukasz Maciejewski, źródło: Onet.pl